niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 6.



Rozdział 6.

Gdy się obudziłam, było jeszcze ciemno. Liam leżał obok, bacznie mi się przyglądając.
- Która jest godzina?
- Późna. Śpij, Zoe, mamy czas.
- Ale ja muszę się ogarnąć! - Spojrzałam na siebie. Byłam w szlafroku. Spojrzałam w lusterko. Makijażu, a raczej jego resztek nie było. - Czy ty...
- Ogarnąłem Cię, kochanie. Pięknie wyglądasz. - Pocałował mnie. - Co się dziś stało?
Opowiedziałam całą historię.
- Mój Boże! Przez co ty przeszłaś! Dokumenty i zawartość torebki odzyskamy, a siniaki się zagoją, kolano też się wyleczy. Będę cię już zawsze chronił. Kocham cię, Zo.
- Ja ciebie też, Liam.
Zaczęliśmy się delikatnie całować. To zdecydowanie był najszczęśliwszy dzień mojego życia!
***
- Zoe?
- Tak?
- Co zamierzamy teraz robić?
- Jak to co? Wyprowadzę się do Londynu i zamieszkamy razem. A może nie chcesz?
- Chcę, oczywiście, że chcę! Nawet kupiłem nam już dom. Spodoba ci się.
- Tylko wypadałoby poinformować o tym moich rodziców. I w ogóle cię im przedstawić...
- Fffffff... Co powiesz dziś na rodzinne spotkanie?
- Dziś?
- Tak. Od razu, żebyśmy mogli jak najszybciej zamieszkać w Anglii. No i oczywiście musisz poznać chłopaków!
- Dobrze, to... zadzwonię do domu.
***
Kolacja minęła, jak minęła. Rozwodzić się nad nią nie będę, bo chyba nie chcecie czytać o tym, "jak to ona za tobą od kilku lat szaleje, Liam!"
Po dwóch tygodniach wszystko było ustalone i... wyleciałam z moim ukochanym do Londynu, do naszego nowego domu. Albo raczej, do naszej willi nad basenem! :3
- Wow! Nigdy nie widziałam tak wielkiego domu!
- No to widzisz. I jest nasz. 5 sypialni, dwa razy tyle łazienek, wielki salon, kuchnia, biblioteka, kino domowe, basen, jaccuzzi...
- Wystarczy! Uszczypnij mnie, bo się boję, że za chwilę znów zadzwoni budzik.
- Nie będę cię ranił, tylko zrobię coś równie efektywnego.
Pocałował mnie. Najpierw delikatnie, czule, a potem namiętnie. Jak się pewnie domyślacie, wylądowaliśmy w wieelkim łóżku z baldachimem! Jednak nie doszło między nami do niczego więcej. Czy można zabronić dwojgu zakochanym w sobie ludziom obściskiwać się w sypialni? NIE! Aaaaaa! Dorothy posika się, jak to zobaczy! Właśnie, Di!
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Zaczęliśmy pospiesznie się ubierać, co było nieco trudne, zważając na to, że ubrania były porozrzucane po całym pokoju.
Otworzyłam drzwi.
- Di!
- Zo!
Zaczęłyśmy drzeć się jak opętane i śmiejąc się, usiadłyśmy na kanapie. Zauważyłam Liama w kuchni. Pichcił coś pysznego, poznałam to po zapachu.
- I jak wam się żyje w tym cudnym domu?
- Wiesz, przez ostatnią godzinę nie miałam zbytnio czasu, by się rozejrzeć...
- Kropka kropka kropka?
- Jeszcze nie. Taka wersja demo raczej.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaa!
- Aaaaaaaaaaaaaaaaa!
W wolnym tłumaczeniu oznaczało to, że Di zgadła, co się prawie stało w sypialni. Takie nasze bardzo inteligentne rozmowy. Niestety, chwilkę potem musiała iść, ale obiecała, że wróci po południu poznać resztę One Direction. Liam podszedł do mnie i objął swoimi umięśnionymi ramionami w pasie.
- Może dokończymy to, co nam tak brutalnie przerwano?
- Hmmm... Rozważę twoją propozycję i odezwę się w najbliższym wolnym terminie...
- Ej!
- Hmmm... Najbliższy możliwy termin jest... TERAZ!!!
Wróciliśmy do sypialni. Na nasze nieszczęście, ponownie nam przerwano. Tym razem to Liam otworzył drzwi, niestety w niekompletnej garderobie, gdyż jego koszulka gdzieś się zapodziała.
- Daddy! Oj, chyba nie w porę, co? - Lou uśmiechnął się zawadiacko.
- Tak jakby...
- A żarcie jest? - Horan bez zbędnych przywitań wparował do kuchni. Liam nie miał go jak zatrzymać, więc westchnął i wpuścił chłopaków do domu. Wtedy ja pokazałam się na schodach, niosąc zaginioną koszulę mojego ukochanego.
- Znalazłam! Uwierzysz, że wisiała na gałęzi tuż za oknem? O, cześć... - Trochę mnie zamurowało na widok 4 facetów, wgapiających się we mnie z zadziornymi uśmieszkami.
- Liam, masz gust, chłopie! - Harry nie skrywał podziwu - Nawet moja laska nie jest taka hot! No co się patrzycie? Druga ciąża to nie przelewki!
Byłabym zapomniała. Stany cywilne i rodzinne reszty chłopaków "trochę" się zmieniły. Żeby nie było zbędnych pytań:
- Lou jest zaręczony z niejaką Vivian, serio, ładną dziewczyną! O ile się dobrze orientuję, jest skrzypaczką. Podobno, kiedy Lou dostał się do tego jej "skarbu", to skończył, śpiąc na kanapie, bo wydawał niemiłosierne dźwięki.
- Zayn jest mężem Vicky. Niedługo będą mieli małe Zayniątka :3 Vicky Malik jest projektantką mody, projektuje ubrania dzieciom Hazzy! A to nie byle jakie zadanie!
- Niall jest w związku z lodówką.
- Hazz. Tak, tu mi trochę zejdzie... Harry ma żonę, Alison. Poznali się 5 lat temu i... zakochali się w sobie, potem wzięli ślub i... 2 lata temu na świat przyszła Emma, diabelskie wcielenie tatusia! Teraz Ali jest w drugiej ciąży. Od czasu, gdy Em zaczęła chodzić i mówić, Hazz próbuje ukrywać przed nią historię jego życia, swoje podboje miłosne, ale, znając Emmę, długo już nie potrzyma...
Wracając do tematu:
- Haroldzie! Nieładnie tak! A co, jeśli Ali się dowie?
- A tylko spróbuj, Lou! Wtedy Viv dowie się, co trzymasz pod łóżkiem!
- Tylko spróbuj!
- A wiesz, że to zrobię!
- Chłopaki, uspokójcie się, nie widzicie, że Zo jest nieco skołowana? - Zayn miał rację. W końcu nie codziennie dwóch dorosłych facetów goni się po twoim domu, wykrzykując sekrety tego drugiego.
- Więc, chłopaki... Chłopaki? LOU USPOKÓJ SIĘ I ODŁÓŻ TO ŻELAZKO! - Liam chyba stracił trochę cierpliwość. Chwilkę potem wszyscy siedzieliśmy potulnie na kanapie, łącznie z Niallem, który zdradzał swoją lodówkę z naszą.
- A więc, Zoe, jak się czujesz, będąc w związku z naszym Daddy'm? - Hazz starał się wyglądać inteligentnie, ale niezbyt mu to wychodziło. Na szczęście od odpowiedzi wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Otworzyłam. To była Di.
- Wow. 1D na kanapie w domu mojej przyjaciółki! Niall...
- Dorothy...
(od 0:13)
Stwierdziliśmy, że nie będziemy im przeszkadzać, więc całą resztą wyszliśmy do ogrodu. Swoją drogą, dobrze, że namówiłam Liama na nieco natury na naszej posesji. Zanim Di i Niall wszystko sobie wyjaśnią, opowiem wam w wieeeelkim skrócie, co między nimi zaszło:
Otóż, wtedy, gdy Liam przyleciał z trasy koncertowej, Niall spotkał się z Dorothy. Ale im zachciało się spotykać, nic nie robili sobie z mediów, menadżerów itd.
Kilka miesięcy po tym, jak się związali, Horan znów musiał wyjechać, razem z zespołem. Umówił się z Di w jakiejś londyńskiej kawiarence. Dziewczyna czekała i czekała, ale on się nie zjawił. Nigdy. Wtedy wpadła w depresję i gdyby nie ja, byłaby skoczyła z dachu. Biedulka. Ja nigdy nie skoczę znikąd, nie zamierzam odbierać sobie życia. W każdym razie, Dorothy postanowiła wtedy skończyć z Niallem raz na zawsze. Nie widzieli się, aż do dziś.
Nie chcieliśmy im przeszkadzać, więc czekaliśmy grzecznie w ogrodzie, rozmawiając i śmiejąc się. Zaprzyjaźniłam się z chłopakami. Potem Harold zaczął pokazywać zdjęcia Emmy. Okazało się, że mieszkają w domu niedaleko naszej willi. To miło. Zayn i Vicky  również mieszkają nieopodal, tak samo Lou i Viv. Krótko mówiąc, jesteśmy sąsiadami, więc myślę, że to wypali. W sensie wielka przyjaźń. Wtedy z domu wyszła Di, a za nią Niall:
- Ale zrozum, że robiłem wszystko, żeby tam dotrzeć!
- Tak? To czemu kilka minut później w Internecie pojawiły się zdjęcia, jak balujesz w nocnym klubie?
- Dido, ja naprawdę przepraszam! Zrobiłem źle, wiem o tym! Ale ja cię kocham!
- Po pierwsze, nie wybaczam ci, po drugie, nie wierzę ci, a po trzecie: NIE MÓW DO MNIE DIDO!!!
- Ale, Did... znaczy się, Dorothy, kiedy to prawda! Co mam zrobić, żebyś mi uwierzyła?
- Wynoś się z mojego życia, to pomyślę! A teraz żegnam! - wypadła z płaczem na ulicę.
- Di, poczekaj! - Niall pobiegł za nią. I wtedy wszystko stało się w ułamku sekundy. Jadąca ciężarówka, pisk hamulców, krzyk Dorothy, Niall popychający ją na chodnik i... Potem już tylko karetka zabierająca zmasakrowanego blondyna i płacz mojej przyjaciółki.
********************************
Wiem, wiem, jestem okropna. Dopiero co zorientowałam się, że w prawie każdym opowiadaniu Niall ląduje w szpitalu. Przepraszam! Ale, ja nie mogłam inaczej... Missko ty moja, wybacz! :(
******************
Informuję, że nie zawieszam bloga. Będzie on sobie tak stał w miejscu, dopóki czegoś nie wymyślę. Nie bijcie, proszę! Nic na to nie poradzę, że akurat mam manię na nienawidzenie wszystkich osobników rodzaju męskiego i z pisania romansideł nici... Obiecuję, że gdy tylko będę miała jakiś pomysł, od razu wrzucę kolejny rozdział. Nie zostawię Was :3

7 komentarzy:

  1. Nie wybaczam! A tak szczerze to zaczęłam ryczeć. Może to z powodu, że jestem chora i piekielnie boli mnie głowa ale bardziej dlatego, że Niall jest znów pokrzywdzony. :'(
    Haha! Dobrze mu tak niech wie co stracił! Niech tylko z tego wyjdzie bo pamiętaj, że ja mam siekierkę a ty nie masz zbroi więc uważaj ty lepiej. Przysięgam ci, że zaczęłam ryczeć. A przecież ja to wcześniej czytałam! Masz na mnie zły wpływ! W ogóle te opowiadania i imaginy mają na mnie zły wpływ. Wzbudzają we mnie emocje! Ratujcie ludzie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Missko, zawsze chciałam, żebyś zaczęła ryczeć przy moich wypocinach, ale nie przy takich! Ale nie płacz, pocieszę :3 I zdrowiej, bo nie wytrzymam w środę bez Ciebie :3
      A kto niedawno mówił, że ma na mnie zły wpływ?! xD
      Wypomnę Ci tego komenta, jak znów będziesz twierdzić, że nie masz uczuć :P

      Usuń
  2. No to dowalilas! Ale i tak to kocham! Mam rozumieć, ze Ali to ja? Jakoś Ci przebacze to zawieszenie, bo tez mam wstret do plci przeciwnej za to, ze niektórzy są tak piekni, a zwłaszcza jeden osobnik! Wiem, ze nie ma sensu to, co pisze, ale jestem wykończona po tych ostatnich dniach! -nienormalna;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Ali to ty :P
      Ty ich nienawidzisz za to, że są piękni, a ja za to, że są okropni, nieczuli i wgl beznadziejni :P
      Mam jakieś 10 zdań kolejnego rozdziału, więc może niedługo coś napiszę. Niestety na razie nie mam weny na romansidła, tylko na kryminały. Z tego wszystkiego zaczęłam pisać trzecie opowiadanie, w którym prawie wgl nie ma romantycznych wątków :P
      Życzcie mi romantycznej i całuśnej weny :P

      Usuń
  3. o.O Niall.?! Biedny :( Więc to ja jestem Vicky. Nienawidzę tego imienia, ale na całe szczęście Zayn jest ze mną a nie z Perrie-Srerrie. Czekam na dalsze losy moich kochaniutkich ^^- Świrs ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jesteś Vicky :P
      Perrie zaginęła w akcji jakiś czas temu, krążą plotki, że nagle wyparowała... Ja o niczym nie wiem :P
      Siódmy rozdział idzie, jestem chyba w połowie, ale potem skończyła mi się wena :P

      Usuń
  4. O BOŻE. Jak to możliwe że w jednym momencie płaczę ze śmiechu a chwilę później moja mina diametralnie się zmienia i nie są to już łzy śmiechu?... Czytam dalej.

    OdpowiedzUsuń