Misie Wy moje, chyba mi się udało :3
Mam nadzieję, że się Wam spodoba :3
Rozdział 7.
Mam nadzieję, że się Wam spodoba :3
Rozdział 7.
Wpadliśmy do szpitala najszybciej jak się dało.
- Gdzie został przewieziony Niall Horan?
- Czy państwo są rodziną?
- Tak! - Chłopaki byli zgodni.
- W tej chwili przebywa na OIOM-ie, w sali 143.
Nie dziękując, wpadliśmy do środka, ale jak na złość, nie mogliśmy zlokalizować tej sali. Liam podszedł do jakiejś pielęgniarki:
- Przepraszam, gdzie znajduje się sala 143, do której został przewieziony Niall Horan?
- A czy państwo są rodziną?
- TAK! - tym razem wszyscy zgodnie huknęliśmy odpowiedź.
Kobieta zaprowadziła nas na miejsce. Dorothy od razu przypadła do łóżka nieprzytomnego blondyna. Mamrotała coś po nosem. Podeszłam do niej i przytuliłam.
- Nie martw się, wykaraska się z tego.
- Jak tylko się obudzi, to...
- Na pewno ci wybaczy. Przecież wszyscy wtedy byliśmy rozemocjonowani...
- Wybaczy? To on powinien błagać o wybaczenie! Po cholerę on za mną pobiegł? Mało mu było? To skończony debil i tyle! - Blondynka wypadła z sali.
Wszyscy spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni. Nie spodziewaliśmy się po niej takiego wybuchu.
Wtedy weszła pielęgniarka.
- Ile Niall będzie jeszcze nieprzytomny? - Wszyscy od razu rzuciliśmy się w jej kierunku.
- Ciężko stwierdzić. Obrażenia są poważne, ale widzieliśmy różne przypadki. Może się obudzić choćby jutro, jak również za miesiąc.
- Ale obudzi się?
- Na razie jego stan powoli się stabilizuje. Jest 90% szans że się obudzi.
Dobry miesiąc później...
Stan Nialla jest już zupełnie stabilny. Wręcz zbyt stabilny. Dziś zdarzyło się coś nieprawdopodobnego.
Wszyscy siedzieliśmy przy jego łóżku. Di ciągle mamrotała pod nosem, że go udusi, jak tylko się obudzi.
- Jak się go będzie dotykać i mówić, to podobno może słyszeć. - Lou zajadał marchewkę.
- Dobra. - Dorothy włożyła mu dłoń w dłoń i zaczęła mówić:
- Niall, jeśli mnie słyszysz, to wiedz, że jesteś skończonym chamem i dupkiem. Nienawidzę cię, bo zmarnowałeś mi miesiąc życia. Mam ochotę cię udusić, a jednocześnie się martwię i cię kocham. Jesteś palantem.
Wtedy zauważyliśmy, że Niall się uśmiecha.
- Tyle na to czekałem.
- Od kiedy nie śpisz?
- Od rana.
- Ty dupku! - Wstała, przywaliła mu z liścia i wyszła, trzaskając drzwiami.
- Jak ja ją kocham! - Niall popatrzył na nas z uwielbieniem. - A wy nie?
Wszyscy byliśmy zbyt zdezorientowani, żeby mu odpowiedzieć.
Tydzień później...
Niall wyszedł już ze szpitala, ma tylko opatrunek na lewej ręce.
Kilka dni później mu go zdjęto. W końcu.
PERSPEKTYWA DIDO, OJĆ, DOROTHY :P
Miałam już dość tej sytuacji. Robiłam sobie wyrzuty, że tak wtedy wybuchłam. Ale to jego wina! Tego cholernie seksownego dupka!
Siedziałam w domu, czytając książkę, którą kilka lat temu wydałyśmy z Zo. Stare dobre czasy...
Usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Kogo niesie? Ludzie tu się skupiają!
Otworzyłam. Niall. W garniturze. Z bukietem róż. Tandeta.
- Aniele! - zamknęłam drzwi. - Aniele! Otwórz! Mam kwiaty! No i garniaka!
- Won!
- Kochanie, nie można tak! Ja tu po przejściach jestem!
- Ciebie chciała rozjechać ciężarówka?
- Nie. Mnie rozjechała ciężarówka! Wpuść mnie! Przyprowadziłem Leprechauna!
- Nie wyjeżdżaj mi z tym!
Wtedy Niall otworzył drzwi. Mogłam je zamknąć.
- Daj mi pięć minut. Jeżeli cię nie przekonam, to wyjdę i więcej nie wrócę.
- Dobra. Masz 5 minut.
- Kochanie. Czy stałaś kiedyś w korku na wielkim moście, nie mogąc ruszyć, wiedząc, że właśnie tracisz miłość swojego życia?
- Nie. A czy ty miałeś kiedyś ciastka w dekolcie i byłeś otoczony głodnymi facetami?
- Nie...
- Ja też. Ale to musiałoby być dziwne...
- Wróćmy do tematu... Di, kocham cię i nie mogę znów stracić. Jesteś dla mnie zbyt cenna! Jestem tu, w garniturze, z różami, cały twój. Możesz znów strzelić mnie z liścia, albo mnie pocałować. Wtedy będę wiedział, na czym stoję.
- Nie cierpię róż! A te są wyjątkowo ohydne! Jednak zawsze przepadałam za mężczyznami w garniturach, a szczególnie za tobą w garniturze... A poza tym, wyglądasz jeszcze seksowniej, niż kiedykolwiek... - Podjęłam decyzję. Strzeliłam go w twarz, a potem namiętnie pocałowałam.
- Tęskniłam za tobą, Niall.
- Ja za tobą też, Dorothy...
- Ćwiczysz? Po co?
- A wolisz jak cię niosę, czy ciągnę do sypialni?
- To daje do myślenia...
- Ej!
Pocałowałam go. Pewnie doszłoby do czegoś więcej, gdyby nie...
- Siema, ludzie! - Hazz wparował do sypialni. - Co? Nie w porę? Trudno. Niall, zdajesz sobie sprawę, że musimy gnać na lotnisko, bo za 12 godzin zaczyna się gala w Warszawie?
- Gdzie?
- Gala. W. Warszawie. Przecież nie bez powodu ogłosiliśmy Polskę krajem najbardziej szalonych fanek?
- E?
- Niall! Gdzie wrzucili nam drukarkę na scenę?
- E?
- Gdzie fanki wjechały wózkiem z hod-dogami na scenę?
- A, Polska! Było od razu! Jezu, to jutro?
- Tak. Zbieraj się, pobzykacie się, jak wrócisz, o ile fanki cię oddadzą, chodź!
- Jezu, Di, ja zapomniałem...
- Leć. W końcu jestem Polką, nie? Czekam na ciebie. - Pocałowałam go na pożegnanie i nie czekając, aż zamknie dom, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam wiszczeć z radości.
Wszyscy spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni. Nie spodziewaliśmy się po niej takiego wybuchu.
Wtedy weszła pielęgniarka.
- Ile Niall będzie jeszcze nieprzytomny? - Wszyscy od razu rzuciliśmy się w jej kierunku.
- Ciężko stwierdzić. Obrażenia są poważne, ale widzieliśmy różne przypadki. Może się obudzić choćby jutro, jak również za miesiąc.
- Ale obudzi się?
- Na razie jego stan powoli się stabilizuje. Jest 90% szans że się obudzi.
Dobry miesiąc później...
Stan Nialla jest już zupełnie stabilny. Wręcz zbyt stabilny. Dziś zdarzyło się coś nieprawdopodobnego.
Wszyscy siedzieliśmy przy jego łóżku. Di ciągle mamrotała pod nosem, że go udusi, jak tylko się obudzi.
- Jak się go będzie dotykać i mówić, to podobno może słyszeć. - Lou zajadał marchewkę.
- Dobra. - Dorothy włożyła mu dłoń w dłoń i zaczęła mówić:
- Niall, jeśli mnie słyszysz, to wiedz, że jesteś skończonym chamem i dupkiem. Nienawidzę cię, bo zmarnowałeś mi miesiąc życia. Mam ochotę cię udusić, a jednocześnie się martwię i cię kocham. Jesteś palantem.
Wtedy zauważyliśmy, że Niall się uśmiecha.
- Tyle na to czekałem.
- Od kiedy nie śpisz?
- Od rana.
- Ty dupku! - Wstała, przywaliła mu z liścia i wyszła, trzaskając drzwiami.
- Jak ja ją kocham! - Niall popatrzył na nas z uwielbieniem. - A wy nie?
Wszyscy byliśmy zbyt zdezorientowani, żeby mu odpowiedzieć.
Tydzień później...
Niall wyszedł już ze szpitala, ma tylko opatrunek na lewej ręce.
Kilka dni później mu go zdjęto. W końcu.
PERSPEKTYWA DIDO, OJĆ, DOROTHY :P
Miałam już dość tej sytuacji. Robiłam sobie wyrzuty, że tak wtedy wybuchłam. Ale to jego wina! Tego cholernie seksownego dupka!
Siedziałam w domu, czytając książkę, którą kilka lat temu wydałyśmy z Zo. Stare dobre czasy...
Usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Kogo niesie? Ludzie tu się skupiają!
Otworzyłam. Niall. W garniturze. Z bukietem róż. Tandeta.
- Aniele! - zamknęłam drzwi. - Aniele! Otwórz! Mam kwiaty! No i garniaka!
- Won!
- Kochanie, nie można tak! Ja tu po przejściach jestem!
- Ciebie chciała rozjechać ciężarówka?
- Nie. Mnie rozjechała ciężarówka! Wpuść mnie! Przyprowadziłem Leprechauna!
- Nie wyjeżdżaj mi z tym!
Wtedy Niall otworzył drzwi. Mogłam je zamknąć.
- Daj mi pięć minut. Jeżeli cię nie przekonam, to wyjdę i więcej nie wrócę.
- Dobra. Masz 5 minut.
- Kochanie. Czy stałaś kiedyś w korku na wielkim moście, nie mogąc ruszyć, wiedząc, że właśnie tracisz miłość swojego życia?
- Nie. A czy ty miałeś kiedyś ciastka w dekolcie i byłeś otoczony głodnymi facetami?
- Nie...
- Ja też. Ale to musiałoby być dziwne...
- Wróćmy do tematu... Di, kocham cię i nie mogę znów stracić. Jesteś dla mnie zbyt cenna! Jestem tu, w garniturze, z różami, cały twój. Możesz znów strzelić mnie z liścia, albo mnie pocałować. Wtedy będę wiedział, na czym stoję.
- Nie cierpię róż! A te są wyjątkowo ohydne! Jednak zawsze przepadałam za mężczyznami w garniturach, a szczególnie za tobą w garniturze... A poza tym, wyglądasz jeszcze seksowniej, niż kiedykolwiek... - Podjęłam decyzję. Strzeliłam go w twarz, a potem namiętnie pocałowałam.
- Tęskniłam za tobą, Niall.
- Ja za tobą też, Dorothy...
(od 1:08)
Misska, która jest odpowiednikiem Di, gdy dowiedziała się o tej piosence chciała mnie zamordować xD
Zaczęliśmy się namiętnie całować. Kwiaty chyba wyleciały przez okno, nie dbaliśmy o to. Jakoś dotarliśmy do sypialni. Szybko pozbyliśmy się jego góry garnituru. Zobaczyłam wyrzeźbiony sześciopaczek. Zdziwiona zapytałam:- Ćwiczysz? Po co?
- A wolisz jak cię niosę, czy ciągnę do sypialni?
- To daje do myślenia...
- Ej!
Pocałowałam go. Pewnie doszłoby do czegoś więcej, gdyby nie...
- Siema, ludzie! - Hazz wparował do sypialni. - Co? Nie w porę? Trudno. Niall, zdajesz sobie sprawę, że musimy gnać na lotnisko, bo za 12 godzin zaczyna się gala w Warszawie?
- Gdzie?
- Gala. W. Warszawie. Przecież nie bez powodu ogłosiliśmy Polskę krajem najbardziej szalonych fanek?
- E?
- Niall! Gdzie wrzucili nam drukarkę na scenę?
- E?
- Gdzie fanki wjechały wózkiem z hod-dogami na scenę?
- A, Polska! Było od razu! Jezu, to jutro?
- Tak. Zbieraj się, pobzykacie się, jak wrócisz, o ile fanki cię oddadzą, chodź!
- Jezu, Di, ja zapomniałem...
- Leć. W końcu jestem Polką, nie? Czekam na ciebie. - Pocałowałam go na pożegnanie i nie czekając, aż zamknie dom, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam wiszczeć z radości.
Kocham cię! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńPani dyrektor była by ze mnie dumna xD
Moje marzenia spełniają się chociaż w twoim opowiadaniu :')
I jak to ci powtarzałam już nie raz: "Cała ja!" :')
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Dotarłoby po dwóch serduszkach, ale jak wolisz... xD
UsuńNo ale powiedz, czy faceci nie wyglądają zniewalająco w garniakach?Heh, tak, ty byłabyś zdolna to przywalenia chłopakowi, który dopiero co wybudziłby się ze śpiączki xD
Ojej :) jakie to słodkie. Wózek z hot-dogami.? To pewnie ja bym tak zrobila i walnela w Harrjego zeby zobaczyc mine nienormalnej ;p super :D czekam na kolejny rozdzial, bo sa niesamowite ciekawe ;** - Świrs<3
OdpowiedzUsuńBez przesady, co? :P Nie jestem genialna ani nie tworzę arcydzieł, ja tu tylko świruję i piszę coś od dyńki :P
UsuńRozdział postaram się wrzucić najpóźniej w piątek :3
Kurde mać, ja tu sikam ze śmiechu przez Ciebie. Dobrze, że Horanek wrócił w pełni do sił. Genialnie wyszedł Ci fragment z perspektywy Di ♥ A Hazza to zawsze pojawia się tam gdzie nie trzeba ;D
OdpowiedzUsuńTekst rozdziału:
- A wolisz jak cię niosę, czy ciągnę do sypialni?
Kochająca Mai ♥
supcio ;*
OdpowiedzUsuń